- to są proszę ja ciebie skosy. - zaśmiała się pewna blondynka wchodząca do pokoju. Usiadła koło niego.
- te skosy czy jak one tam mają są głupie. - warknął i walnął w nie pięścią. Był zdenerwowany bo martwa natura zrobiła mu krzywdę.
- Boli cię? - zapytała dziewczyna i zaczęła go głaskać po głowie. O dziwo dosięgnęła. Podobało mu się. Zaufał jej choć wcale jej nie znał. Położył jej głowę na ramieniu.
- O popatrz. Duff już znalazł sobie dziewczynę. - Alex zwróciła się do Izzy'ego szeptem.
- Ano... - mruknął i poszedł usiąść gdzieś gdzie nie ma Duffa i jego długaśnych nóg. Z niewiadomych powodów był smutny. Złapał za gitarę którą wziął "tak na wszelki wypadek" gdyby musiał grać i zaczął coś sobie brzdąkać. Wyszła mu całkiem niezła melodia.
- ej ej ej ! ma ktoś kartkę i coś do pisania?! - krzyknął. Podano mu kartkę i długopis z piórkami.
- yy... no dobra. - trochę zdziwiony możliwościami ozdobienia długopisu spisał swe myśli na kartkę. Tak powstała jedna z ich piosenek. Nazwali ją Out Ta Get Me.
- to jest zajebiste. - zawołała Alex.
- Słuchaj. Bierz puki młody. - zarechotał Axl.
- spierdalaj. - zaśmiał się brunet i poszedł do łazienki najpierw pytając o drogę.
- no tam tamte drzwi. - mruknęła Amy którą poznali już wcześniej. W czasie gdy Izzy załatwiał swą potrzebę zasilony w dużą ilość napoju Axl zapoznawał się właśnie z gustem muzycznym Annie. Okazało się że lubi te same zespoły co on. Wiedział już że mogli by się dogadać. Po jakichś dwóch godzinach cała dziesiątka była nachlana w trzy dupy.
- Ej. a - hyk - czy ty mnie - hyk - lubisz chociaż trochę? - zapytał Steven zwracając się do Amy.
- Ty ty ty ty ... usz ty. - zaśmiała się. Ogólnie nie docierało do niej co się do niej mówi i kto się do niej zwraca.
- Pijaki je...- hyk- bane. - warknął Duff.
- ćśśś. śpij. - mruknęła Mia. Tak miała na imię owa która poznała w nim dobrego człowieka.
- ale jak mi się nie chce. - mruknął i wtulił się w jej szyję.
- hahah. łaskoczesz.- zaśmiała się.
- czym? - zdziwił się.
- rzęsami... - dziewczyna nie mogła powstrzymać śmiechu. W czasie gdy Mia starała się nie śmiać co jej nie wychodziło Izzy gdzieś zniknął. Nikt się nie przejmował faktem iż go nie ma gdyż wszyscy byli pijani. Tylko Alex czuwała. Wybiegła za nim gdy on wychodził. Rzuciła mu się na szyję. Nie odwrócił się i szedł z nią na plecach zataczając się. W końcu upadł na kolana. Po prostu. Zaczął płakać. Z niewiadomych przyczyn po prostu zaczął płakać. Gdy upadli Alex od razu wstała. Uklękła przed nim. Wzięła jego twarz w ręce. Spojrzała mu prosto w ciemne oczy.
- Dlaczego płaczesz? - zapytała z miną małego dziecka. Nic nie powiedział. Dziewczyna postanowiła że go pocieszy. Na razie nie wiedziała w jaki sposób ale go pocieszy. Tak więc zaczęła od drobnego pocałunku w policzek. Zero skutków.
- cholera no. - warknęła. Popchnęła go. Upadł na plecy i leżał jak sparaliżowany. Alex usiadła na nim okrakiem i zaczęła go całować. No i leżeli w parku na trawie i się całowali. Po chwili Izzy szepnął w końcu coś w stylu "idziemy" i złapał ją za rękę. Począł iść w stronę jej domu. Miał pełno patyków na plecach oraz tyłku.
- ej. Masz jakieś syfy na dupie.- mruknęła i klepnęła go w tyłek.
- ałć. mogłaś mnie... uprzedzić. - jęknął. Nadal był smutny. Błyszczyk o zapachu mango delikatnie podreperował stan jego umysłu. Wrócili do domu. Alex powiedziała że nie wróci w takim stanie do siebie. Na szczęście wszyscy inni już poszli.
- Dobra słuchaj. Ty się kładziesz tutaj. A ja idę do siebie. Wykąpiemy się jutro. Oczywiście ja pierwsza.- powiedziała i popchnęła go na kanapę. Sama poszła do swojego pokoju i rzuciła się na łóżko. Zasnęła. Izzy jednak nie mógł zasnąć. Poszedł do pokoju dziewczyny i położył się obok. Wtulił się w nią i dopiero wtedy zasnął spokojnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz