piątek, 13 kwietnia 2012
Rozdział 29
rozdział krótki bo przez kogoś nie mam weny...
Rano obudziły ją jęki zwijającego się z bólu bruneta leżącego na szpitalnej, zimnej podłodze. Od razu wstała i podniosła go.
- oszkurwa... co ci jest?! - jęknęła kładąc go z powrotem na łóżku.
- Alex... kocham cię. Ale pamiętaj że jak umrę to ... - Alex nie chciała tego słuchać. Doktor obiecał jej że nic mu się nie stanie.
- Zamknij się! Nie umrzesz. - warknęła i popchnęła go by się położył.
- Ale kochanie ja się czuję jakbym miał zaraz umrzeć... - jęknął. Łza popłynęła mu po policzku.
- Nie płacz! Nie umrzesz! Nie dam ci umrzeć. - Alex płakała już dawno.
- Ale proszę obiecaj mi że nie wyjdziesz za żadnego innego jeśli ja umrę pierwszy. - poprosił i zakaszlał.
- NIE UMRZESZ rozumiesz to? A nawet jeśli to nigdy nie wyjdę za innego! - obietnica została złożona i zapieczętowana pocałunkiem. Potem przyszedł lekarz i zabrał Izzy'ego na badanie krwi. Nie pozwolił jednak dziewczynie by poszła razem z nimi. Czekała więc na niego w sali. Gdy nie wrócili po pięciu minutach poszła do rejestracji by zadzwonić do domu.
- Halo ? - zapytał zachrypnięty głos. Poznała że to Axl.
- Axl!
- ja ?
- nie wygłupiaj się tylko opowiadaj czy sobie radzicie.
- jasne że sobie radzimy. Twoje dzieci mają co godzinę nową ciocię do zabawy. - zaśmiał się.
- Cieszę się. Ale nie sprawiają kłopotów. Wiesz przecież że to ten wiek w którym najbardziej marudzą.
- Wiem wiem ! Ale one nie marudzą! są zajebiście grzeczne. - opowiedział o tym co dzieje się w domu i jak sprawują się dzieci. To jeden dzień ale Alex strasznie tęskniła. Zobaczyła swojego męża jadącego na łóżku do jakiejś sali. Nie wiedziała czy dali mu narkozę czy po prostu umarł ale miała czarne myśli. Pobiegła dyskretnie za lekarzem, który pchał łóżko. Podeszła bliżej. Gdy wjechali już do gabinetu dziewczyna podbiegła do drzwi i przystawiła ucho. Lekarz przytłumionym głosem rozmawiał z innym lekarzem. Bała się że w końcu któryś z nich wypowie te straszne słowa świadczące o tym że jej małżonek zmarł. Siedziała na podłodze pod drzwiami i płakała. Zobaczyła ją pewna pielęgniarka.
- Co się stało? - zapytała. Alex spojrzała na nią z pogardą i poszła znowu dzwonić do domu.
- Halo? - tym razem odebrała Annie.
- przyjedziesz?
- a kto mówi?
- Alex
- do szpitala ? yy . ok. a mam kogoś wziąć ?
- nie. przyjedź sama. - mruknęła. Rozłączyła się i usiadła na krześle. Po jakichś piętnastu minutach Annie weszła do budynku szpitala. Znalazła Alex znowu płaczącą.
- co się dzieje ? - zapytała i usiadła obok. Blondynka opowiedziała jej wszystko co czuje wobec pobytu Izzy'ego w szpitalu i o tym co jej powiedział.
- no to grubo. - westchnęła brunetka. Poszły na spacer. Przecież Alex nie jadła od wczoraj. Zjadły jakiegoś fastfooda i wróciły do szpitala. Akurat w tym momencie wieźli zaspanego Izzy'ego do łóżka w którym jak się okazało musi spędzić jeszcze tydzień. Alex miała zamiar zostać razem z nim.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz