Obecny rozdział będzie pisany z perspektywy Alex. Dziękuję za uwagę.Alex
Rano gdy się obudziłam poczułam pewne nieznane dotąd ciepło. Lekko odwróciłam głowę i zobaczyłam czarną czuprynę wtuloną w moje plecy. "O KURWA". Tak zabrzmiała pierwsza myśl w moim zajebiście wypoczętym i ogarniętym umyśle. Nie wiem co ja takiego wczoraj robiłam ale pamiętam tylko to że Izzy od samego początku był jakiś smutny. Ale dlaczego śpi ze mną i czemu pachniemy jak obszczane żule spod monopolowego to nie wiem. Mam nadzieję że nie narobiłam głupot no i nie na gadałam niczego głupiego. O cholera a jak powiedziałam mu że go kocham ? A JAK SIĘ Z NIM KOCHAŁAM?! Mój umysł pękał od sprośnych domysłów i wyobrażeń.Delikatnie zsunęłam bruneta z moich pleców i odczepiłam od siebie jego ręce. Wstałam i pognałam do łazienki. Nie mogłam znieść smrodu który ogólnie unosił się po całym domu. Było brudno. Syf i malaria jakby to powiedziała moja matka. Wykąpałam się, wskoczyłam w kapcie i szlafrok i zabrałam się za porządki. Zaczęłam od wywietrzenia wszystkich pomieszczeń. Potem wstał Izzy. Nie wiem co mu było ale był radośnie nastawiony do dzisiejszego dnia.
- Cześć. Dziękuję za przenocowanie śmierdzącego żula. - zaśmiał się na powitanie.
- haha. Nie martw się. Oboje śmierdzieliśmy jak żule. Jak chcesz to tam jest łazienka. Nie wiem czy cię puszczę do domu przez ulicę w tym stanie. - powiedziałam i wskazałam drzwi do łazienki. Chłopak mruknął coś w stylu dziękuję i poszedł. Siedział tam przez jakieś pół godziny. Co on tam robił to ja nie wiem ale gdy wyszedł zrobił śniadanie. Zjedliśmy, ogarnęliśmy się jako tako i poszliśmy do studia. Przecież dzisiaj mieli dokończyć płytę. Reszta zespołu wraz z dziewczynami o dziwo już tam była. Zdziwił mnie także widok dziewczyn. Annie, Amy, Mia oraz Agnes. Wydaje mi się że spały u nich dlatego tu są. Mam nadzieję że nie zrobiły głupstw których mogłyby potem żałować. Podeszliśmy do nich, przywitaliśmy się. Axl zaczął wypytywać Jeffa gdzie to on był w tą noc. Zaczął mu opowiadać co pamięta. Zbytnio się nie przysłuchiwałam ale usłyszałam że kochał się z Annie. Mam nadzieję że nie dlatego że miał "chcicę" tylko że bardzo mu się podoba i nie zostawi jej. Wzięłam go na bok i zapytałam o czym myśli w związku z Annie. Powiedział że ma nadzieje że on jej też się podoba i że także wpadł w ten dziwny stan jakim jest zauroczenie. Ucieszyłam się gdy usłyszałam że nie ma żadnych sprośnych myśli wobec niej. Annie to moja przyjaciółka i nie chcę by była nieszczęśliwa. Zaczęliśmy próbę a potem nagrali kilka piosenek. Oczywiście nadarłam się strasznie. Slash zapomniał jak się gra solówkę do Welcome to the jungle. No myślałam że mu przywalę. Szef chyba usłyszał moje krzyki gdyż przyszedł ze zdziwioną miną.
- dzień dobry panu. - uśmiechnęłam się lekko. Mój własny szef mnie zmierzył. Co ja takiego zrobiłam że ludzie mierzą mnie wzrokiem. Dzisiaj na ulicy tak samo! Kto by nie przechodził od razu look na mnie. No kurwicy można dostać.
- co się pan tak gapisz? - zapytał Izzy. Coś mi się wydaję że on się we mnie zakochał.
- bo Alex jest dziś niecodziennie ubrana. - zaśmiał się.
- przepraszam państwa na chwilkę. - mruknęłam i poszłam do łazienki. Okazało się że mam dwa różne buty. Ach ten kac. Wróciłam do zespołu i szefa. Powiedziałam że na chwilę muszę iść ale zaraz przyjdę. Izzy uparł się że pójdzie ze mną. O co mu mogło chodzić to ja nie wiem. Gdy doszliśmy do domu zmieniłam innego buta i już chciałam wychodzić gdy Izzy który przez drogę nie odezwał się ani słowem przygniótł mnie do drzwi i zaczął całować. Nie wiedziałam o co chodzi ale poddałam się pocałunkowi. Było fajnie. Izzy jest dobry w te klocki i ja także nie przeczę że całuje dość dobrze. Nie zrobiłam mu awantury. Komuś innemu bym zrobiła ale jakimś cudem nie miałam na to ochoty. Ogólnie lubię robić awantury i tylko wytrzymali psychicznie mogą się ze mną zadawać. Lecz dziś coś w moim sercu mówiło mi głośno i dosadnie "NIE". Wręcz krzyczało żebym się na niego nie darła. W milczeniu przeszliśmy kolejny już raz trzy przecznice i dotarliśmy do studia. W milczeniu odbyliśmy resztę próby i w milczeniu oni nagrywali piosenkę. Oczywiście że śpiewali i grali ale jako tako się do siebie nie odzywaliśmy. Ta cisza mnie wykańczała. W końcu gdy chłopcy zrobili sobie przerwę wzięłam Izzy'ego na bok i zapytałam o co mu chodzi. Wtedy wypowiedział słowa których nie zapomnę chyba do śmierci. A mianowicie:
- Wiesz co? Ty! Alex Wilson podobasz mi się tak bardzo że jak na ciebie patrzę to odpływam. Gubię melodię. Nogi mam jak z waty. Onieśmielasz mnie! I wiesz co ? Chodzi mi w tym wszystkim o to że zakochałem się w tobie od tego momentu gdy szepnąłem do Axla coś w rodzaju "ale laska" nie wiedziałem wtedy jeszcze kim jesteś i jak dobrze potrafisz całować. Tam wtedy w parku byłem strasznie przygnębiony tylko dlatego że na próbie pogłaskałaś Slasha po ramieniu! Rozumiesz? Z jebanej zazdrości. - Chciał powiedzieć coś jeszcze ale nie zdążył. Zamknęłam mu usta ręką i wyprowadziłam na zewnątrz. Zaprowadziłam do parku. Nie wiedziałam w którym miejscu działo się owe zdarzenie o którym mówił ale przeczucie mówiło że to właśnie w tym miejscu. Na rogu dwóch alejek. Izzy szepnął coś w rodzaju"To tu". Złapał mnie za rękę i rzucił się w kupkę liści. Ja upadłam na niego. Nie wiem co robiliśmy dalej. Byłam zamroczona czymś w rodzaju zauroczenia. Ale było przyjemnie ciepło. Chodź nadchodziła już złota jesień było ciepło. Choć może to od tego że byłam wtulona w Izzy'ego. Chyba całowaliśmy się w liściach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz