niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 26.

 Siostra Izzyego , Lena otrzymała ksywkę Mela . Czysta pomyłka , ale jest fajna więc pozostanie :)

Kilka dni później nastąpił 8 kwiecień. czyli dzień dwudziestych szóstych urodzin Izzy'ego. W tej chwili jubilat spał sobie smacznie na brzuchu swej ukochanej żony. W pewnym momencie obudził się. Mlasnął i podrapał się po głowie. Spojrzał na szczupły brzuch swej wybranki. Dwoma palcami delikatnie po nim przejechał. Dziewczyna mruknęła coś niezrozumiałego i zepchnęła go z łóżka.
- ałć... - brunet z powrotem wgramolił się na łóżko i położył jej głowę na brzuchu. Znowu zasnął na chwilę. Okazało się że spali tak do 10. Obudził ich śmiech własnych ich dzieci.
- sosiedziee- mruknęła Alex szybko podnosząc głowę. Potrząsnęła swym małżonkiem
- co ? śpie ! - warknął.
- cicho! słuchaj . dzieci się nam śmieją. - zdziwiona Alex trzymała Izzy'ego za rękę.
- Lena ma talent do dzieci... - zaśmiał się. Wstał.
- ej a tak w ogóle to ty nie masz ... bluzki. - mruknął. dopiero teraz zauważył że jego żona śpi w samej bieliźnie.
- nom. i co w związku z tym ?
- trzymaj koszulkę. - Chłopak zrzucił z siebie odzienie. Został tylko w bokserkach. Podał jej koszulkę.
- ... dzięki. - uśmiechnęła się. Wyszli na korytarz. Zajrzeli do pokoju dzieci.
- Cześć Lena. - zawołał brunet machając siostrze.
- ojoj. golas się pojawił. Popatrz Jackuś. twój prawie nagi tatuś. - uśmiechnęła się i pokazała dziecku ojca. Chłopiec wyciągnął ręce. Izzy wziął go od siostry.
- cześć mały szkrabie. - wyszczerzył się.
- a tak poza tym to wszystkiego najlepszego braciszku.
- a dziękuję. Starość nie radość. - zaśmiał się. Zszedł z synem na rękach do kuchni. Włożył go do krzesełka i już chciał karmić lecz siostra krzyknęła na cały dom że mały już jadł.
- dzięki że mówisz. - odkrzyknął i wrócił na górę. Alex już trzymała Melody. Zeszli na dół i rozsiedli się na kanapie. Włączyli dzieciom kreskówki dla maluchów i starali się zorganizować listę gości na przyjęcie jakie miało się dzisiaj odbyć.
- musimy zaprosić Sebastiana. - powiedział
- po co ci Bach ? - zdziwiła się
- a tak ... na ślubie był tylko chwilę. i w ogóle.
- no dobra. to teraz ja . hm. Joan Jett ?
- ciekawa osóbka . - uśmiechnął się.
- o czym ty myślisz ?!
- tak tylko mówię. można z nią ciekawie porozmawiać. - mruknął
- jak już o kobietach mowa to może zaprosimy Dolores?
- z The Cranberries ?
- nom.
- no dobra... a może wgl zaprosimy całe The Cranberries ?
- spoko. - i tak przez całe dwie godziny. potem zdzwonili wszystkich zapisanych na liście. Dziewczyny przygotowywały jedzenie i przekąski a chłopcy latali po sklepach i szukali brakujących składników oraz napojów. Nie wszystkie oczywiście powinny być alkoholowe. Następne dwie godziny potem wszystko było gotowe. wystarczyło tylko posprzątać kuchnię i skosić trawnik w ogródku. Zrobili wszystko i dom gotowy był na przyjęcie gości. Pierwszy przyszedł Steven Adler i Joe Perry wraz z zespołem i co dziwne z córką Stevena.
 - cześć. mam nadzieję że się nie gniewacie ale córkę musiałem wziąć. - mruknął
- nie no spoko. Liv może zostać. - uśmiechnął się Izzy witający gościa w drzwiach. Weszli więc.
- oo. czyli jesteśmy pierwsi.
- nom to ten . rozgośćcie się. - potem przyszła reszta zaproszonych. A nawet ktoś nie zaproszony. Na przyjęcie wbiła się jedna z "fanek Slasha" . Narobiła trochę szumu i wyszła.
- to było dziwne. - zaśmiał się Saul przytulony przez jakąś małolatę.
 - ale ci się podobało? - zapytała lekko zdenerwowana Agnes
- a wiesz że nie ? - mruknął i wziął z barku kolejną butelkę JD.
- dobra kij... daj łyka . - powiedziała i zabrała chłopakowi butelkę. Wzięła dużego siarczystego łyka i beknęła . dobrze że w kuchni nie było nikogo oprócz nich.Gdzieś na zewnątrz rozległ się pisk.
- co to ? biją kogoś?! - Slash zerwał się z miejsca i wybiegł na ogród skąd dobiegał odgłos.
- co się stało Mela?
- miała pająka na głowie. Ale już go zdjąłem. - uśmiechnął się Sebastian.
- to dobrze. już nigdy tak nie piszcz proszę. - mruknął i wrócił do Agnes która została w bezruchu.
- no proszę. nawet cię nie ruszył pająk na głowie naszej nowej koleżanki... - zaśmiał się. Wyjżał przez okno. Zobaczył jak Lena śmieje się z czegoś co powiedział Sebastian.
- no widzisz. Sebuś przygruchał sobie koleżankę. - uśmiechnął się. Agnes nadal się nie odzywała.
- ej. co ty taka małomówna? - mruknął. Podszedł do niej i się przytulił. Nie wyrwała się ale też je uśmiechnęła. Po prostu stała. Jakby nie żywa.
- Agnes martwię się o ciebie. - mruknął kudłacz na serio zmartwiony zachowaniem dziewczyny. Sterczeli więc w kuchni przytuleni. Saulowi się to podobało ale nie wiadomo co o tym sądziła Agnes. W powietrzu musiało wisieć jakieś nieszczęście. W jednym z pokojów na górze zaś Axl i Annie rozważali poważny temat jakim jest ich wesele. Przecież są w końcu narzeczeństwem od prawie 3 miesięcy. Na górę mogli wchodzić tylko domownicy lecz Steven Tyler nie posłuchał zakazu. Wlazł sobie na piętro i wpakował się do toalety. Nie zauważył że Duff bierze prysznic. Stanął nad "kiblem" i zaczął załatwiać swoją potrzebę gdy nagle usłyszał cichy śpiew. Pomyślał że za dużo Jacka wypił. Szcza dalej. Po chwili Duff chciał wyjść z pod prysznica. Wyciągnął rękę by złapać ręcznik i owinąć go sobie wokół pasa lecz nie dotknął go. Złapał za włosy Stevena. Pociągnął mocno. Usłyszał jęk. "wtf?!" zdziwiony wychylił mokrą głowę zza kotary.
- Steven idioto ! przecież było mówione że NIKT Z GOŚCI NIE WCHODZI NA PIĘTRO - krzyknął. W jednej chwili dopadł ręcznik, owinął go w około bioder i wytargał nieproszonego gościa z łazienki. Jedyną rzeczą jaką zapomniał było to że miał także mokre włosy. Kapał więc wodą wszędzie gdzie się dało. Także na Stevena.
- Weź spierdalaj. Kibel na dole był zajęty a ja miałem potrzebę.
- to trzeba było poczekać. - warknął.
w tym samym momencie  Mela i Sebastian nadal siedzieli razem w ogrodzie . wokalista flirtował z siostrą gitarzysty a ona nie miała nic przeciwko . krótko mówiąc zakochali się . posiedzieli jeszcze trochę po czym przeprosili solenizanta iż postanowili się przejść .
- nie będziesz zły jak wyjdziemy na jakąś godzinkę prawda ? - Lena robiła szczenięce oczka . Izzy nigdy nie mógł się im oprzeć.
- oj ! pewnie .. idźcie nawet wracajcie za rok tylko już tak się nie patrz - przytulił siostrę i spojrzał się na kolegę tak jakby chciał dać mu ostrzeżenie , że ma jej nie zranić bo inaczej tego pożałuję .
- będziemy grzeczni - zaśmiał się i wyszedł wraz z śliczną Melą . zbliżała się godzina 3 a zakochanych nadal nie było .
- Izzy . twoja siostrzyczka nie odbiera . Bach to samo . zaraz nie wyrobię i sama pójdę ich szukać - Annie  zaczęła się denerwować . rudy złapał ją w pasie i zaczął szeptać jej coś do ucha . ona jednak złapała rękę ukochanego i pociągnęła go w stronę drzwi .
- pójdziemy z nimi , tak Saul ?? ? - warknęła Agnes . wiedziała jaka potrafi być koleżanka więc wolała iść z nimi .
- tak . tak .. - wybąkał Hudson i wyszli . gdy minęły już 2 godziny Izzy się wkurwił i postanowił zadzwonić do znajomych .

***
Chciałabym bardzo podziękować Alex za współpracę , ale z powodów osobistych muszę odejść . Może jak wszystko mi się ułoży i będę miała taka możliwość wrócę . :) Ale jak na razie nie zauważyłam wyrozumiałości < piszę to z przykrością > . Agnes .

1 komentarz: